Londyn, rok 1998.
Usłyszałam donośny śmiech dobiegający
z pomieszczenia obok, a przez moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
Doszedł do moich uszu szum wiatru za oknem, krople deszczu cicho stukały o
szybę. Wpatrywałam się sufit w otaczającej mnie ciemności, z pewnego powodu
każdy ruch sprawiał mi ból. Westchnęłam czując silne ukłucie w okolicach żeber,
nie przywiązując wielkiej uwagi do tego, że być może jest to coś poważnego.
Przeniosłam swój wzrok na krzesło, które stało niedaleko mojego łóżka.
Drewniane stare krzesło, nie mające żadnej szczególnej wartości. Jednak wiązało
się z nim tyle pięknych wspomnień, że nie potrafiłam z niego zrezygnować. Gdy
miałam siedem lat, mój ojciec spędzał większość wieczorów siedząc na owym
krześle, opowiadając mi baśnie o krainach, które znajdowały się daleko od
mojego niewielkiego mieszkania na Tenderstone Avenue, gdzie dorastałam oraz
spędziłam pierwsze chwilę mojego życia. Ilekroć wyobrażałam sobie takie miejsce
leżące na drugim krańcu świata, fascynowało mnie, iż istnieje coś tak pięknego.
Potrafiłam wierzyć i marzyć i znajdować
wszystko nawet kiedy otaczała mnie nicość.
Jednak po rozwodzie moich rodziców -
wszystko się zmieniło. Wówczas miałam jedynie trzynaście lat, dopiero
zaczynałam dorastać. Jednakowoż, dotarło do mnie, że pomimo mojego młodego
wieku będę musiała już szybko dorosnąć. Byłam zdana tylko na siebie, w moim
życiu zniknął ten promyk szczęścia, dzięki któremu mogłam funkcjonować.
Nagle nastąpiło ogłuszające milczenie i ogarnął mnie lęk. Usłyszałam cichy krzyk, następnie zaniepokojone głosy ludzi, którzy niestety mówili szeptem, więc nie potrafiłam wywnioskować, kto co mówi. Wyskoczyłam z łóżka i podreptałam w stronę moich drzwi, gdzie wyraźniej słychać było głosy z przedpokoju, lecz w ułamku sekundy pożałowałam swojego czynu. Rodzice się znowu kłócili. Poczułam okropny skurcz w brzuchu. Momentalnie przymknęłam powieki, ugryzłam dolną wargę, błagając o to, żeby to był tylko sen. Odkąd mama zdecydowała, że nie chce już znać mojego ojca, i ot tak go znienawidziła, nie chciała już go widzieć, chyba że naprawdę musiała. Pokochała kogoś zupełnie innego i nie miała ochoty patrzeć w przeszłość. Dostrzegałam jednak często jak tata na nią patrzy z tęsknotą. Nadal widział w niej tą kobietę, w której się zakochał i z którą chciał spędzić resztę swojego życia. Wciąż miał nadzieję, że jednego dnia ją odzyska.
- Wyjdź z mojego domu. Nie mam ochoty cię tu widzieć. Zrozumiałeś?! - rzekła stanowczo moja rodzicielka, jej głos pełen furii oraz strachu. - Wyjdź!
- Sarah, daj mi dosłownie sekundę. Błagam cię, to ważne, nie mogę z tym czekać...
Poczułam ogromną gule w gardle. Z pewnością zjawienie się mojego taty o takiej późnej godzinie nie wróżyło nic dobrego. Zacisnęłam pięści, klęknęłam i oparłam głowę o zimną ścianę.
- Wysłuchaj mnie. - Poprosił ją, wyraźnie zdesperowany. - Muszę tylko porozmawiać z Ludmiłą, zajmie mi to tylko chwilę. Sarah, to też moje dziecko, mam do tego prawo! Przepuść mnie. Słyszysz?! - podniósł głos, co było dla niego nietypowym zachowaniem.
Sięgnęłam po klamkę w drzwiach powoli podnosząc się z podłogi. Uchyliłam ją lekko, po czym zrobiłam krok do przodu. Wydusiłam z siebie malutki wrzask i zakryłam dłonią usta. Nie potrafiłam uwierzyć w ani jedną rzecz, która się wydarzyła tego wieczoru. Przede mną stał tata, cały zapłakany, łzy leciały po jego policzkach.
Bez wahania podbiegłam do niego i oplotłam moje ręce dookoła jego szyi. Wpierw był zaskoczony moim nagłym ruchem, lecz po chwili uczynił to samo, co ja. Nie mogłam ścierpieć, że widzę go w takim przerażającym stanie. Nie chciałam go puścić ani nie chciałam słuchać dlaczego przyszedł dzisiaj do mnie. Wiedziałam, że to z pewnością coś niepokojącego.
- Ludmiła, wracaj do łóżka w tej chwili. Powinnaś już spać od wielu godzin! - wybuchnęła moja mama, tracąc panowanie nad sobą. Odsunęłam się od taty i spojrzałam na nią, oszołomiona. Czy ona nie widzi tego, że musiałam porozmawiać z moim własnym ojcem? Czy naprawdę nie czuje się winna, że rani moje uczucia?
- Mamo, proszę... - odparłam z żalem. Nie potrafiłam powiedzieć nic innego. Rzuciła mi złowrogie spojrzenie, lecz odwróciła się na pięcie i powędrowała z powrotem do salonu. Przełknęłam ślinę, wbijając swój wzrok w podłogę. - Co się stało? Czemu... - złamał mi się głos, poczułam ukłucie w gardle. Odetchnęłam ciężko. - Czemu przychodzisz o tak późnej godzinie?
- Muszę wyjechać. - powiedział, prawie niesłyszalnym szeptem. - Na nieokreślony czas. Może wrócę za tydzień, miesiąc, rok. Nawet nie wiesz jakie to dla mnie trudne, lecz nie mam innego wyboru. Wrócę, skarbie, to mogę ci obiecać. Liczę na ciebie. Wierzę, że będziesz silna i sobie poradzisz. Obiecasz mi, że pomimo tych wszystkich złych rzeczy, które cię otaczają, będziesz sobie wierna i nigdy się poddasz?
- Obiecuję - odpowiedziałam, lecz miałam co do swojej obietnicy wątpliwości. Po raz kolejny mnie przytulił, jednak tym razem czulej i mocniej. Byłam tak zaskoczona jego wyznaniem, że nawet nie mogłam nic więcej z siebie wydusić, ani nawet płakać.
Gdy odchodził, posłał mi smętny uśmiech. W jego oczach nadal tkwiły łzy, lecz tym razem próbował je za wszelką cenę powstrzymać. Wpatrywałam się w pustą przestrzeń, nawet kiedy jego już nie było. Nie potrafiłam myśleć o teraźniejszości. W mojej głowie była pustka.
Nie wiedziałam, że moje drewniane krzesło pozostanie puste już na wieczność.
Wiadomość od autorki;
Witam serdecznie na tym zupełnie nowym blogu. Jak wiecie, od wielu tygodni planowałam rozpocząć nową historię, lecz nie potrafiłam zrealizować swojego planu. Brak czasu uniemożliwiał mi dokonania jakiegokolwiek ruchu, za co Was przepraszam. Mam jednak wielką nadzieję, że nie zawiodę Was i tym razem będę z Wami aż do samego końca.
Niedługo pojawią się zakładki, dzięki którym poznacie ten malutki, zaczarowany świat odrobinę lepiej. Prolog jest długi, co może niektórych zaskoczyć, ponieważ prologi często bywają króciutkie. Ciekawi mnie co o nim sądzicie. c;
Od razu mówię, że znajdziecie tu wiele nietypowych par, więc jeśli ktoś jest wrażliwy lub ma słabą psychikę, radzę mu nie narażać swojego życia XD
To już chyba na tyle. <3
~Noemi Waters.
PS. Tak, to ja, Nina Verdas. Zmieniłam nazwę. c;